"Kochanie, za sto metrow skręć w lewo" Opowiadanie

fot. nadesłane
Leżał na ławce. Wyglądał jakby spał. Myślał. Zastanawiał się, gdzie spędzi dzisiejszą noc. Odłożył kilka gazet, które znalazł w bramie prowadzącej do restauracji, tej samej w której mógł od czasu do czasu zbierać ze stolików resztki obiadów pozostawionych przez gości.
REKLAMA
Kelnerki miały do niego słabość, lubiły, gdy uwodzącym, filmowym głosem mówił im "dzień dobry" i przymykały oko, gdy przychodził z tą swoją papierową torbą na jedzenie. Zresztą ułatwiał im sprzątanie. Był dla nich na swój sposób użyteczny.

 No właśnie, gazety… Znalazł je i starannie schował pod starym, wytartym płaszczem, którego prawie nigdy nie zdejmował. Wiedział, że pod wieczór, gdy zrobi się zimno, rozłoży je na piersiach, brzuchu, a nawet na udach. Dzięki temu nie zmarznie i przetrwa kolejną noc.

Było jeszcze jasno, dlatego usiadł, chciał poczytać. To był ten moment w którym mógł poczuć się kimś lepszym, facetem z dawnego życia, tym samym, który każdego ranka pił kawę i czytał prasę, komentował, złościł się na rząd, śmiał z celebrytów, czytał nekrologi.

W poprzednim życiu czytał dużo, zresztą robił to zawodowo. Był lektorem i za pieniądze, eleganckim głosem podawał do mikrofonu tekst, czasem reklamowy, czasem tłumaczenia filmów…

Jednak jego ostatnie zlecenie było inne od wszystkich. Pierwszy raz nie był zwyczajnym lektorem. Czytał polecenia GPS-u wyrzucając z siebie cały swój wewnętrzny żar, ten sam, którego używał uwodząc kobiety. Skutecznie, na krótko i bez szansy na powrót.

Zniżonym, ciepłym, cierpliwym głosem przekazywał komendy, a więc te wszystkie "za trzysta metrów skręć w prawo", ""za dwieście metrów drugi zjazd z ronda" i tak dalej, i tak dalej...

Był głosem GPS-u i jednocześnie miał ambicję, żeby zrobić to inaczej, po swojemu, mieć osobisty wkład w coś, co do tej pory musiało być bezwonne i bezpłciowe.

Po ostrej kłótni, zmusił dźwiękowca, by nagrał te wszystkie jego „Kochanie skręć w prawo”, „Nie zagap się maleńka, na rondzie drugi zjazd w prawo”, „Brawo, pięknie jedziesz kotku, jedź jeszcze sto metrów, świetnie, jesteś boska”, "Kochanie, poczuj miłość, za sto metrów skręć w lewo"...

-To będzie hit, zobaczycie – mówił podniecony do ekipy studia nagrań. Nazwiemy tę apkę „POCZUJ MIŁOŚĆ” – śmiał się. Wierzył, że to dobry kierunek, że jest szansa na wstrzelenie się w niszę, że wszystkie te pojedyncze kobiety biznesu, niedostępne z pozoru i zimne, chętnie zamienią się w czasie jazdy autem w posłusznie sterowane, uległe, małe myszki i kotki.

Jak on kochał swoją pracę. Kochał swój głos i kochał swoje fantazje, gdy w myślach widział słuchaczy, a właściwie słuchaczki, bo miał do kobiet szczególną słabość, a one do niego, mimo, że nie traktował ich dobrze, zresztą te ciągłe i liczne zdrady były powodem rozpadu jego małżeństwa.

 Los pomieszał mu szyki. Tuż po nagraniu, założył płaszcz, wyszedł ze studia, zapalił papierosa i … można powiedzieć, że dla niego zgasło światło. Tylko tyle zapamiętał.

Przewrócił się, na wiele godzin stracił przytomność i już poza jego świadomością okazało się, że nie ma ubezpieczenia, nie ma przyjaciół, że po rozwodzie z żoną nikt się nim nie interesuje, że w efekcie wszystkie oszczędności poszły na opłacenie skomplikowanej operacji mózgu, że został z niczym, okaleczony, bez perspektyw. Sam.

Ze szpitala wyszedł z blizną i ogoloną głową, z poczuciem, że nie rozumie świata, że brakuje mu sił i już nie ma dokąd wracać, bo właściciel mieszkania, które wynajmował, wyrzucił wszystkie jego rzeczy, żądał zaległego czynszu, prawie go pobił, straszył policją. W ostatniej chwili udało mu się uciec do innej dzielnicy, potem do innego miasta, i można powiedzieć, że przez ostatni rok… ile to czasu minęło dokładnie? ...rok, dwa miesiące i trzy dni, no więc właśnie przez ten cały czas… ucieka. Tylko, że w tym wszystkim zapomniał już przed kim ucieka, od czego ucieka i po co ucieka. Uciekanie stało się silniejsze od snu, jedzenia, picia. Uciekał cały czas. Wewnętrzny przymus, czy tego chciał, czy nie, gnał go nieustannie i wprowadzał w stan rozgorączkowania, umysłowej szamotaniny, wiecznego podenerwowania.

-Nie będzie panu łatwo, bo guz może się odnowić jako nieoperacyjny - powiedział neurochirurg, gdy wypisywał go ze szpitala.

-Nieoperacyjny - pomyślał wtedy z sarkazmem, pewnie, że nieoperacyjny, przecież kolejnej operacji nie będzie. Bo za co? Kto za to zapłaci?

Coraz częściej rozmyślał o tym, że właściwie, a nawet na pewno przepieprzył swoje życie i że tak już zostanie, bo trudno się odbić od dna, gdy nie ma dla kogo żyć, a nawet dla siebie już się tego nie chce.

Właściwie to dziwne, bo bardzo dbał, by nie wyglądać jak menel. Z jakiegoś powodu było to dla niego ważne. Mimo, że żył jak menel, menelem się nie czuł. Dbał o higienę, oszczędzał płaszcz w którym chodził, tak jakby miał mu służyć do końca życia, a gdy tylko miał okazję, golił się, mył, a nawet kąpał. W tym sensie jako niemenel, choć kloszard, wymykał się stereotypom i przekonaniom, że menel to brudny i zarośnięty abnegat.

Czasu miał dużo, godzinami zapadał się w siebie i nie dawało mu spokoju, kim tak naprawdę jest, kim się stał. Czy jest pojedynczy, czy jest go dwóch…

Bywały chwile, gdy boleśnie odczuwał swoją dwoistość, tych dwóch nienawidzących się wzajemnie wewnętrznych facetów. Jeden lepszy, drugi gorszy.

Dla siebie był tym lepszym z dawnych czasów, gdy źle traktował innych, cynicznie wykorzystywał kobiety.

Tym gorszym, którego nienawidził, był w obecnym wydaniu, w wersji zrezygnowanego nieudacznika, bez oczekiwań, planu na życie, bezradnego i pogodzonego ze swoją egzystencjalną klęską, często głodnym i brudnym.

No i jeszcze ten straszliwy ból głowy, który nie odstępował go od przeszło roku i z każdym dniem stawał się coraz bardziej dotkliwy. To drętwienie, zaczynające się gdzieś w potylicy z gwałtowną siłą pożerające jego głowę. Boleśnie otępiające umysł wszechogarniające kleszcze, mdłości, niewyraźne widzenie i sen, który pojawiał się niespodziewanie i w jednej chwili wyłączał świadomość.

No, ale teraz był dzień, było jasno, a on siedział na ławce i chciał poczuć się kimś lepszym, być facetem, który czyta i nieważne, że tylko udaje, bo przecież okulary też stracił i od przeszło roku litery były dla niego rozmazanym obrazem.

Rozłożył gazetę i nagle zapadła ciemność. Leżał nieprzytomny w drgawkach i znowu był sam.

Kiedy znaleźli go już nie żył, trzymał w zaciśniętych dłoniach gazetę.

Na pierwszej stronie „SUPER GAZETY” wielkimi literami krzyczał nagłówek o rekordowej sprzedaży i finansowym sukcesie GPS-u dla singielek, aplikacji o nazwie "POCZUJ MIŁOŚĆ", o masowym uwielbieniu kobiet dla sławnego Głosu, lektora, który do dzisiaj jest tajemniczym nieznajomym, najpewniej milionerem, który ukrywa się ze swoją prywatnością przed wielbicielkami.
 
PRZECZYTAJ JESZCZE
pogoda Wrocław
9.9°C
wschód słońca: 05:35
zachód słońca: 18:18
REKLAMA

Kalendarz Wydarzeń / Koncertów / Imprez we Wrocławiu

kiedy
2024-04-02 20:00
miejsce
WędrówkiPub, Wrocław, ul. Podwale...
wstęp biletowany
kiedy
2024-04-03 17:00
miejsce
Sala Audytoryjna WCK, Wrocław, ul....
wstęp biletowany
kiedy
2024-04-03 19:00
miejsce
WędrówkiPub, Wrocław, ul. Podwale...
wstęp biletowany
kiedy
2024-04-03 19:00
miejsce
Sala Koncertowa Radia Wrocław,...
wstęp biletowany