Projekcja filmu "Zobaczymy się w niedzielę" (1959) Powojenny Wrocław i archiwalne nagrania z Hali Stulecia
W najbliższą niedzielę Hala Stulecia razem z Centrum Technologii Audiowizualnych zaprasza na bezpłatną projekcję jednego z najbardziej wrocławskich filmów polskiej kinematografii: „Zobaczymy się w niedzielę” (1959) w reżyserii Stanisława Lenartowicza.
REKLAMA
Ten obyczajowy komediodramat oddaje klimat powojennego Wrocławia i opowiada historię dwóch młodych żołnierzy, kaprala Kwiatka i szeregowego Pietrka, którzy spędzają niedzielne przepustki w powojennym Wrocławiu. Jeden z bohaterów to typowy lekkoduch, zainteresowany wyłącznie dobrą zabawą w towarzystwie pięknych pań, drugi to romantyk, marzący o wielkiej miłości na całe życie.
- "Zobaczymy się w niedzielę" to film szczególny, ponieważ część zdjęć została zrealizowana we wnętrzu Hali Stulecia – mówi Magdalena Piasecka, prezes Hali Stulecia. – Hala jest związana z kinematografią nie tylko poprzez bezpośrednie sąsiedztwo dawnej Wytwórni Filmów Fabularnych, ale także przez swoją historię. Pamiętajmy, że w latach 60. i 70. w Hali Ludowej działało kino "Gigant" – w tamtych czasach największe w Polsce, mogące pomieścić aż 2 tysiące widzów.
Tłem fabuły jest autentyczny obraz powojennego miasta z końca lat 50. Poza Halą Stulecia zdjęcia do filmu realizowane były m.in. w jednostce wojskowej przy ul. Przyjaźni, na terenie komendy straży pożarnej przy ul. Borowskiej oraz przy charakterystycznej bramie na ul. Kosynierów Gdańskich na Sępolnie. To nie lada gratka dla miłośników architektury i historii Wrocławia, a także polskiego kina.
- Stanisław Lenartowicz uważany jest za mistrza nastroju - mówi Robert Banasiak, dyrektor Centrum Technologii Audiowizualnych. - To wybitny twórca filmowy, niestety przez lata niedoceniany. Jego reżyserski debiut „Zimowy zmierzch” z 1956 r. zaliczany jest do kanonu najwybitniejszych produkcji „polskiej szkoły filmowej”. Cieszę się, że mamy okazję zaprezentować jego dzieło i przybliżyć twórczość szerokiej widowni. Tym bardziej, iż w tym roku przypada 10. rocznica jego śmierci.
Reżyser z lekkością i humorem opowiada losy mieszkańców Wrocławia, który został przedstawiony jako cel podróżujących za chlebem i szczęściem Polaków, a co za tym idzie skupisko ludzi z różnych stron kraju, wywodzących się często z bardzo różnych środowisk, którzy usiłują odnaleźć się we wciąż obcym otoczeniu. Pod pretekstem prostej, satyrycznej historii film ukazuje głębokie i różnorodne problemy ludzi żyjących w dużym, anonimowym mieście.
Film będzie można zobaczyć w najbliższą niedzielę 16 lutego o godzinie 16:00 w Sali Audytoryjnej Centrum Kongresowego przy Hali Stulecia (ul. Wystawowa 1). Wstęp na wydarzenie jest bezpłatny - wystarczy odebrać zaproszenia, które od najbliższego wtorku (11.02.2020) do piątku (14.02.2020), w godz. 9.00-15.00, będą czekać: we Wrocławskim Centrum Rozwoju Społecznego (pl. Dominikański 6) oraz w Centrum Kongresowym przy Hali Stulecia (ul. Wystawowa 1). Ograniczona pula zaproszeń będzie również dostępna przed niedzielnym seansem.
- "Zobaczymy się w niedzielę" to film szczególny, ponieważ część zdjęć została zrealizowana we wnętrzu Hali Stulecia – mówi Magdalena Piasecka, prezes Hali Stulecia. – Hala jest związana z kinematografią nie tylko poprzez bezpośrednie sąsiedztwo dawnej Wytwórni Filmów Fabularnych, ale także przez swoją historię. Pamiętajmy, że w latach 60. i 70. w Hali Ludowej działało kino "Gigant" – w tamtych czasach największe w Polsce, mogące pomieścić aż 2 tysiące widzów.
Tłem fabuły jest autentyczny obraz powojennego miasta z końca lat 50. Poza Halą Stulecia zdjęcia do filmu realizowane były m.in. w jednostce wojskowej przy ul. Przyjaźni, na terenie komendy straży pożarnej przy ul. Borowskiej oraz przy charakterystycznej bramie na ul. Kosynierów Gdańskich na Sępolnie. To nie lada gratka dla miłośników architektury i historii Wrocławia, a także polskiego kina.
- Stanisław Lenartowicz uważany jest za mistrza nastroju - mówi Robert Banasiak, dyrektor Centrum Technologii Audiowizualnych. - To wybitny twórca filmowy, niestety przez lata niedoceniany. Jego reżyserski debiut „Zimowy zmierzch” z 1956 r. zaliczany jest do kanonu najwybitniejszych produkcji „polskiej szkoły filmowej”. Cieszę się, że mamy okazję zaprezentować jego dzieło i przybliżyć twórczość szerokiej widowni. Tym bardziej, iż w tym roku przypada 10. rocznica jego śmierci.
Reżyser z lekkością i humorem opowiada losy mieszkańców Wrocławia, który został przedstawiony jako cel podróżujących za chlebem i szczęściem Polaków, a co za tym idzie skupisko ludzi z różnych stron kraju, wywodzących się często z bardzo różnych środowisk, którzy usiłują odnaleźć się we wciąż obcym otoczeniu. Pod pretekstem prostej, satyrycznej historii film ukazuje głębokie i różnorodne problemy ludzi żyjących w dużym, anonimowym mieście.
Film będzie można zobaczyć w najbliższą niedzielę 16 lutego o godzinie 16:00 w Sali Audytoryjnej Centrum Kongresowego przy Hali Stulecia (ul. Wystawowa 1). Wstęp na wydarzenie jest bezpłatny - wystarczy odebrać zaproszenia, które od najbliższego wtorku (11.02.2020) do piątku (14.02.2020), w godz. 9.00-15.00, będą czekać: we Wrocławskim Centrum Rozwoju Społecznego (pl. Dominikański 6) oraz w Centrum Kongresowym przy Hali Stulecia (ul. Wystawowa 1). Ograniczona pula zaproszeń będzie również dostępna przed niedzielnym seansem.
PRZECZYTAJ JESZCZE