Wrocław/ Cztery lata więzienia dla mężczyzny, który podczas awantury postrzelił byłą partnerkę
Do zdarzenia doszło 1 listopada 2022 roku w Wierzbnie w powiecie oławskim. Tego dnia 58-letni wówczas Wiesław C. mając 2,75 promila alkoholu w organizmie wszczął awanturę. W jej trakcie najpierw szarpał za włosy i uciskał ręką szyję swojej byłej partnerki, a następnie grożąc pozbawieniem życia oddał strzał z broni pneumatycznej w okolice jej brzucha. Kobieta przeżyła dzięki podjętej szybko interwencji lekarskiej.
Oskarżony oddalił się z miejsca przed przyjazdem policji. W niespełna godzinę od zdarzenia został zatrzymany przez oławskich policjantów. Mundurowi odnaleźli też ukrytą w krzakach broń pneumatyczną, z której strzelał mężczyzna, a na którą pozwolenie nie jest wymagane. 58-latek usłyszał zarzut usiłowania pozbawienia życia byłej partnerki.
Proces Wiesława C. rozpoczął się w kwietniu 2023 roku. Oskarżony kilkukrotnie zmieniał zeznania, ale ostatecznie przyznał się do popełnienia zarzucanego mu czynu.
W środę Sąd Okręgowy we Wrocławiu skazał mężczyznę na karę czterech lat więzienia. Uzasadniając wyrok sędzia Magdalena Bielecka wskazała, że ustalając stan faktyczny w tej sprawie sąd oparł się przede wszystkim na zeznaniach pokrzywdzonej, która opisała okoliczności poprzedzające zdarzenie, a także historię jej związku z oskarżonym.
"Pokrzywdzona zarówno w trakcie postępowania przygotowawczego, jak i podczas rozprawy przed sądem prezentowała i podtrzymywała wersję wydarzeń, z której wynikało, że po awanturze, w której broniąc się dokonała zadrapań ciała i ran głowy oskarżonego (…) doszło do tego, iż zagroził jej z broni pneumatycznej. W momencie, kiedy usłyszała dźwięk przeładowywanej broni zbiegła na dół schodami, a następnie została postrzelona przez oskarżonego, który celował w jej kierunku trzymając broń na wysokości biodra. Ostatecznie udało jej się uciec i wezwać pomoc" – mówiła sędzia.
Sąd nie podzielił natomiast poglądów prokuratora w zakresie kwalifikacji czynu zarzucanego oskarżonemu jako przestępstwa usiłowania zabójstwa, uznając, iż popełnił on czyn uszkodzenia ciała i spowodowania obrażeń realnie zagrażających życiu. "Oskarżony w żaden sposób nie zaplanował z premedytacją zabójstwa pokrzywdzonej. Wszystkie zdarzenia następowały po sobie z dużą dynamiką. Wskazać należy też, iż oskarżony używał tej broni wcześniej i w żaden sposób nie mógł przypuszczać, że może ona spowodować skutek śmiertelny" – tłumaczyła sędzia.
Zwróciła też uwagę, że po oddaniu strzału oskarżony miał możliwość kontynuowania swojego ataku, gdyby faktycznie miał zamiar pozbawić życia pokrzywdzoną. "Mógł się udać za nią w pogoń, kiedy zaczęła uciekać. Niewątpliwie mając przewagę w związku z tym, że pokrzywdzona była już ranna, mógłby ją dogonić i kontynuować swoje działania. To wszystko w opinii sądu świadczy o tym, że w żaden sposób nie można przypisać mu ani zamiaru zabójstwa ewentualnego ani bezpośredniego" – wskazała.
"Natomiast niewątpliwie oddając specjalnie w kierunku pokrzywdzonej strzał z broni pneumatycznej dążył do spowodowania u niej określonych obrażeń ciała, które okazały się obrażeniami skutkującymi wywołaniem choroby realnie zagrażającej jej życiu, stąd taką kwalifikację w opinii sądu należało przyjąć" – argumentowała sędzia.
Dodała, że okolicznością łagodzącą przy wymiarze kary był fakt uprzedniej niekaralności oskarżonego oraz "cień skruchy" w jego ostatnim słowie.
Wyrok nie jest prawomocny. (PAP)
Autorka: Agata Tomczyńska
ato/ jann/