Załoga policyjnego śmigłowca Bell-407 GXi wczesnym popołudniem w niedzielę wyruszyła do szpitala położonego w województwie podlaskim, w którym był dawca. Tam, wraz z kardiochirurgiem i dwiema pielęgniarkami-instrumentariuszkami, na pokład zabrali lodówkę z niezwykle cenną zawartością – sercem przeznaczonym dla 52-letniego pacjenta Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu. Policyjny Bell trasę z Podlasia do podwarszawskiego Modlina pokonał w niecałą godzinę.
Kiedy kilka minut po godz. 16 śmigłowiec lądował na lotnisku, do startu gotowa była już wojskowa Bryza. "Transport organów do przeszczepu wspólnie z wojskiem realizowaliśmy już po raz szósty" – powiedział naczelnik Zarządu Lotnictwa Policji Głównego Sztabu Policji KGP insp. pil. Robert Sitek. "Przeprowadzenie każdej kolejnej takiej akcji pozwala nam na jeszcze lepsze skoordynowanie działań z wojskowymi lotnikami. Doświadczenie, które zyskujemy za każdym razem, pomaga nam na coraz lepsze zgranie się w czasie. Tak było również i tym razem – wojskowa maszyna w momencie lądowania naszego śmigłowca, była gotowa do startu chwilę po tym, jak na jej pokładzie znaleźli się medycy wraz z sercem do przeszczepu" - dodał.
Również lot w wykonaniu lotników z 33. Powidzkiej Bazy Lotnictwa Transportowego przebiegł sprawnie i bez zwłoki. Transport zajął w sumie około 2,5 godzin.
"Pacjent, dla którego tym razem organizowaliśmy transport serca, ze względu na stan, wymagał natychmiastowej transplantacji" – powiedział koordynator do spraw transplantacji serca wrocławskiego szpitala Mateusz Rakowski. "Na szczęście wszystko udało się tak przygotować i zorganizować, że zmieściliśmy się w czasie, jaki mamy do dyspozycji pomiędzy pobraniem a wszczepieniem takiego organu jakim jest serce. W poniedziałek z samego rana mogliśmy powiadomić zarówno przedstawicieli policji, jak i wojska, że nasz pacjent jest przytomny i jego rokowania co do powrotu do zdrowia są dobre" - dodał.(PAP)
autorka: Marta Stańczyk
mas/ mark/